Poranna kawa...

Ach wreszcie odkurzyłam mój kącik. To dlaczego znów miałam przerwę w malowaniu spowodowane jest czynnikami, których sama nie umiem pojąć. Chciałabym ale nie umiem. Dość powiem, że sama myśl o tym by siąść i malować powodowała, że aż mnie odrzucało. Widocznie tak musi już być, że czasami coś, co wydaje się najfajniejszym zajęciem na świecie staje się czasowo niefajne. Może byśmy mogli to bardziej docenić? Sama nie wiem. Peach też uwielbia swoje kolorowanki a jakoś nie mogła się od pół roku zebrać. Myślę, że to też troszkę rozczarowanie dotyczące zbiórki. Niestety poza jedną osobą, nie została wsparta przez nikogo. To bardzo przykre jak ludzie mają dziwnie poukładane w głowach. Gdybym byłą bezcelna jak niektórzy ludzie, których nawet znam. Napisałabym, że umieram na raka i chcę spełnić swoje ostatnie marzenie. Gwarantuje Wam, że ilość wpłat kilkukrotnie przekroczyłaby kwotę zbiórki. No ale niestety nie umieram… Reszta bez zmian. Ba, nawet drogie prezenty rozdaję dla darczyńców. Brakuje j...