Koronawirus czyli spełnienie marzeń o apokalipsie...




    No niestety tak słodko nie jest, żadna to apokalipsa jak na razie ale przyznacie, że klimacik zrobił się niezły.
Tak szczerze mówiąc to nie tylko my, teoretycy spiskowi, prepersi i surwiwaliści mamy radochę, Mam wrażenie, że każdy kogo spotkam jest tak podekscytowany, że dziw bierze. Jasne jedni się boją inni się śmieją inni podchodzą na poważnie ale zachowawczo. Niemniej jednak każdy jest podekscytowany. Wszyscy świetnie się bawią. Przyznam, że ja też. Miałam już dosyć wyczekiwania aż w końcu coś pierdolnie. Ale wreszcie mam mój koronawirus! Mój Wuchan -400! Tak wyczekiwany tak upragniony.
Zanim powiecie, kompletnie mi odbiło przeczytajcie co mam na swoje usprawiedliwienie i jak do tego podchodzę.


Wyobraźcie sobie boksera, który całe życie ćwiczy ale nigdy nie odbył żadnej walki. Zna wszystkie techniki obserwuje innych bokserów jak walczą ale sam nigdy ale przenigdy nie miał okazji do walki. Wyobraźcie sobie siebie jak uczycie się czegoś kończycie studia w tym kierunku i nigdy nie macie okazji wypróbować swojej wiedzy w praktyce.
Tu dodatkowo dochodzi jeszcze to, że często sytuacje gęstnieją, mówimy wtedy o konsekwencjach, o tym że zaraz wszystko pierdolnie i... nic. Wszystko jakoś się układa i jest ok. A my tracimy na wiarygodności.
Teraz wszystko potoczyło się tak jak przewidzieliśmy, tak jak powinno. Choć to straszne, choć umierają ludzie i to nie jest fajne. Fakt, że świat jest coraz bardziej sparaliżowany, że mamy kryzys migracyjny, prawie załamała się giełda i do tego krach na rynku ropy... Państwa wprowadzają przepisy,, które normalnie nie mają szans na przejście...
Właśnie IKEA zamknęła wszystkie sklepy w Polsce. Nie wiem czy w poniedziałek pójdę do pracy. Ale jest mi dobrze. Choć sprawy idą w złym kierunku a sytuacja się pogarsza, to ja mam wszystko pod kontrolą. Wiem co się dzieje wiem co może się zdarzyć. Nie boję się. Mam pod sobą dwie osoby, które bezgranicznie ufają mi, że je ochronię. I słusznie. I już żałują jak się ze mnie śmiali, jak znosiłam baniaki z wodą do domu jak robiłam zapasy, kupowałam sprzęt.
Nie muszą się bać. Jesteśmy przygotowani.


Od jakiegoś czasu noszę się z myślą napisania tekstu na koniec świata. Takiego zbioru moich przemyśleń i doświadczeń, trochę taki poradnik, dla mojego synka jak sobie poradzić w różnych  sytuacjach gdyby mnie zabrakło. Nie jedyny i słuszny sposób na życie ale po prostu poradnik. Teraz w obecnej sytuacji na świecie pomyślałam, że zrobię to w formie takiej kapsuły czasu dla ludzkości.
Wrzucę tam wszystko co można zapisać cyfrowo, po czym zrobię wiele kopii. Część ukryję część zdeponuję w banku część zamknę w skrzynkach Faradaya. I tak pomyślałam, że może zaproszę Was do współpracy? Stwórzcie swoje kapsuły czasu, Zapewnijcie sobie nieśmiertelność. Zabezpieczę je wszystkie razem. Póki świat się kręci, dla nas, udostępnimy je publicznie na serwerze a kiedy będzie już pora, zgramy wszystko i zabezpieczymy by przetrwało długo po nas.
Czekam na propozycje w komentarzach. Zainteresowanym przedstawię szczegóły jak to ma wyglądać.

Malowanko. Zaraz siadam do malowania figurek. Efekty będziecie mogli znaleźć najszybciej na moim instagramie i FB, ale tu oczywiście pojawią się najpóźniej ale za to najpełniej z opisem itp.
Takie cudo znalazłam w Biedronce. Przedostatnia sztuka ale może gdzieś jest więcej? Przydatne dla każdego modelarza.



Tu macie efekt mojej pracy z poprzedniego tygodnia. Jestem całkiem zadowolona. To kolejna figurka do Magii i Myszy. Jeszcze sporo mi zostało więc praca musi zacząć posuwać się w zdecydowanie szybszym tempie. Szczególnie, że miśki się niecierpliwią i chcą koniecznie niedługo zagrać. Ech...

Pająk efekt końcowy:









Tak się zaczynało:






Trzymajcie się tam!

PS. Moje biurko :) nowe ustawienie:





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fenixy i Vinted

Poranna kawa...

Za oknem pada deszcz...